Jeden ze styczniowych weekendów miałam okazję spędzić w Rzymie. W piątek po pracy wylecieliśmy Ryanairem z Warszawskiego Okęcia (akurat w tym okresie przeniesiono tu loty z Modlina ) i około 20.30 wylądowaliśmy w jakże przyjemnie ciepłym mieście. Różnica temperatur wynosiła około 20 stopni, więc szczęśliwi, od razu pozbyliśmy się ciepłych, zimowych akcesoriów 🙂
Po wyjściu z lotniska poszliśmy na przystanek autobusów Terravison. Bilety kupiliśmy u kierowcy, bo kosztują tyle samo co on-line – 4 EUR, a autobus w ciągu 30 minut dowiózł nas do stacji Termini, obok której mieliśmy nasz hotel.
Wymęczeni po pracy tego wieczoru postanowiliśmy już nigdzie nie wychodzić, a zwiedzanie Rzymu rozpoczęliśmy dopiero kolejnego dnia. Po zjedzeniu wczesnego śniadania wybraliśmy się spacerem do Bazyliki Santa Maria Maggiore, leżącej na wzgórzu Eskwilin. Nie spiesząc się dotarliśmy na miejsce w ciągu 20 minut.
Z zewnątrz nie robi tak wielkiego wrażenia jak w środku. Cudowne kolumny, piękna złota mozaika, relikwie żłobka Jezusa… Naprawdę wyjątkowo.
Kolejny 20 minutowy spacer dzieli nas od, chyba najbardziej znanej atrakcji Rzymu, Koloseum.
Ten zachwycający amfiteatr powstał w latach 70-80 n.e. Mimo, że został poważnie uszkodzony przez trzęsienie ziemi, to jednak przetrwał i do dziś zachwyca miliony turystów z całego świata. Imponująco wielki i piękny uświadamia potęgę Cesarstwa Rzymskiego. W roku 2007 został dodany do listy siedmiu cudów świata.
Dookoła Koloseum krążą przebrani w tradycyjne stroje Rzymianie, którzy namawiają do pamiątkowych zdjęć.
Ustawiamy się w kolejce do kasy i trochę żałujemy, że nie kupiliśmy biletu on-line. Mimo, że jest styczeń, turystów nie brakuje (choć i tak jest ich bez porównania mniej niż w sezonie), więc odstajemy swoją godzinkę i wreszcie udaje nam się dokonać zakupu.
Bilet zarówno on-line jak i w kasie kosztuje 12 EUR i obejmuje wejście do Koloseum, Palatynu oraz Forum Romanum.
Godziny otwarcia:
Od 2 stycznia do 15 lutego – 8.30-16.30
Od 16 lutego do 15 marca – 8.30-17.00
Od 16 marca do ostatniej soboty miesiąca – 8.30-17.30
Od ostatniej niedzieli marca do 31 sierpnia – 8.30-19.15
Od 1 do 30 września – 8.30-19.00
Od 1 października do ostatniej niedzieli miesiąca – 8.30-18.30
Od ostatniej niedzieli października do 31 grudnia – 8.30-16.30
Od środka obiekt wydaje się być jeszcze większy niż z zewnątrz.
Zwiedzamy go z różnych poziomów, wychodzimy na tarasy widokowe, zaglądamy do podziemnych labiryntów, gdzie trzymani byli gladiatorzy i zwierzęta. A na każdym piętrze trafia mnie szlag kiedy widzę sklepy z pamiątkami. Całkowicie psują tutejszy klimat, nie rozumiem jak to możliwe, że ktoś wydał na to pozwolenie. Staram się jednak skupiać na pozytywach, podziwiać widoki i myśleć o tym, że chodzimy w miejscu, gdzie wieki temu stąpały tłumy widzów chętne obejrzeć krwawe spektakle. Nie wiem czy wiecie, że tak naprawdę nie ma żadnych dowodów na to, że w Koloseum mordowani byli chrześcijanie, jednak od połowy XVIII wieku otoczone jest opieką jako miejsce męczeństwa pierwszych chrześcijan, a mogące się tu rozgrywać wydarzenia upamiętnia krzyż wewnątrz budowli.
Po wyjściu z Koloseum udajemy się w kierunku Palatynu i Forum Romanum. Po drodze mijamy łuk triumfalny i drzewka z mandarynkami.
Palatyn to jedno z siedmiu rzymskich wzgórz, uważane za miejsce najstarszej osady Rzymu Roma quadrata. To w tutejszej grocie legendarna wilczyca miała karmić Remusa i Romulusa.
Ze wzgórza roztaczają się wspaniałe widoki
Z Palatynu schodzimy na położone u jego podnóża Forum Romanum. Jest to najstarszy rzymski plac, otoczony siedmioma wzgórzami – Kapitolu, Palatynu, Celiusu, Wiminału, Eskwilinu i Kwirynału. Palatyn był głównym ośrodkiem politycznym i towarzyskim starożytnego Rzymu. Odbywały się tu najważniejsze uroczystości publiczne. Główna ulica, Via Sacra, stanowiła serce Rzymu, toczyło się na niej codzienne życie mieszkańców i to właśnie nią w 44r. p.n.e. podążał orszak żałobny Juliusza Cezara.
Mijamy Łuk Tytusa, który powstał dla uczczenia zwycięstwa Wespazjana i Tytusa w wojnie z Żydami i zdobycia Jerozolimy
Przy placu wznoszono liczne świątynie, bazyliki, łuki triumfalne oraz inne budowle – Regię, Rostrę, Kurię, Tabularium i Kolumnę Fokasa.
Cóż mogę powiedzieć… wygląda to niesamowicie
Po wyjściu z Forum Romanum idziemy w stronę Placu Weneckiego. To jeden z największych ośrodków komunikacyjnych w mieście. Powstał w XV wieku a jego nazwa wzięła się od stojącego tutaj Pałacu Weneckiego. Głównym budynkiem na placu jest jednak Ołtarz Ojczyzny, piękna, biała, marmurowa budowla, która jest pomnikiem Wiktora Emanuela II i Grobem Nieznanego Żołnierza.
Około 15 minut drogi od Placu Weneckiego znajduje się kolejny Plac – Piazza Navona. O ile poprzedni punkt nie zrobił na mnie zbyt wielkiego wrażenia, o tyle ten Plac jest naprawdę piękny. Urocze restauracyjki, grajkowie uliczni i piękne fontanny, wszystko to w połączeniu wzbudza olbrzymi zachwyt.
Niedaleko placu znajduje się Panteon.
Panteon to największa i nasłynniejsza ze świątyń na terenie dawnego Cesarstwa Rzymskiego. Ta majestatyczna budowla jest najlepiej zachowanym starożytnym zabytkiem w Europie. Nazwa Panteon oznacza miejsce poświęcone wszystkim bogom. Na początku VII wieku została zaadoptowana na kościół chrześcijański. Znajduje się w nim m.in. grób Rafaela Santi.
Panteon robi naprawdę piorunujące wrażenie. Zachwyca swą wielkością, podobnie na zewnątrz jak i w środku. Niesamowite jak w starożytności powstawały tak ogromne, betonowe konstrukcje.
Wejście do Panteonu jest bezpłatne, a jest on otwarty codziennie od 9.00 do 19.30 (w niedziele do 18.00).
Następnie udajemy się w kierunku Fontanny Di Trevi, oddalonej od Panteonu o około 15 minut spaceru. Po drodze mijamy wszędobylskie skuterki
Fontanna Di Trevi, najbardziej znana rzymska fontanna, powstała w latach 1735- 1776. Jej pomysłodawcą był papież Klemens XII. Całość przypomina fasadę budynku a główną postacią na niej jest Neptun.
Cudowna, aż brak mi słów…
Tłumy turystów dookoła podziwiają jej piękno, spacerują i wrzucają do niej monety. Zgodnie z legendą wrzucenie do fontanny monet ma nam zapewnić powrót do Rzymu. Wrzucamy więc i my 🙂
Monety z fontanny są wyławiane i przeznaczane na cele charytatywne oraz utrzymanie zabytków. Podobno dziennie jest to kwota 1.500,00 EUR.
Wokół placu pełno jest restauracji, kawiarni i lodziarni, co uświadamia nam, że od śniadania nic jeszcze nie zjedliśmy. Oczywiście nie zjemy tutaj ponieważ ceny w punktach, gdzie pełno jest turystów są przynajmniej dwa razy wyższe niż normalnie. Odchodzimy więc kilka uliczek dalej i zamawiamy pyszną pizzę, już w bardziej przystępnych cenach. Po obiadku wracamy jednak w okolice fontanny, zachęceni przez innych turystów, żeby spróbować lody z okolicznych lodziarni. Rzymskie Gelato okazują się naprawdę przepyszne 🙂
Naszym kolejnym punktem są słynne Schody Hiszpańskie.
Schody Hiszpańskie, znajdujące się na Piazza di Spagna, powstały w XVIII wieku. Liczą sobie 138 stopni, a na ich szczycie znajduje się Kościół Świętej Trójcy. Odbywają się na nich pokazy mody, a na wiosnę są pięknie dekorowane z okazji festiwalu kwiatów.
Wspinamy się na górę licząc stopnie. Słońce już zachodzi, czekamy więc aż całkiem się ściemni, żeby zobaczyć to miejsce w zupełnie innym świetle. Uwielbiam kiedy robi się ciemno, a miasta „rozbłyskują” pięknie oświetlane przez miliony światełek, więc nie odmówiłabym sobie zobaczenia rzymskich atrakcji także po zmroku.
No i wracamy znowu w okolice Fontanny di Trevi, sprawdzić jak prezentuje się wieczorem.
Tak jak sądziłam, po zmroku wygląda jeszcze bardziej zachwycająco.
W okolicy fontanny spędzamy resztę wieczoru, spacerując, rozglądając się po sklepach, wstępując na pyszne włoskie espresso i w końcu zasiadając w miłej knajpce napić się piwa.
Zmęczeni ale jakże zadowoleni docieramy do hotelu po północy. Nasza dzisiejsza trasa przedstawiała się następująco:
Szybki prysznic, krótki przegląd planu na jutro i kładziemy się spać, nie mogąc się już doczekać kolejnego poranka.