Pierwsza połowa tego roku zleciała nam jak z bicza strzelił. Nie wiem, czy wy też macie wrażenie, że im ma człowiek więcej lat, tym czas jakoś tak szybciej pędzi… Na szczęście mam poczucie, że nie marnuję tego czasu, ciągle coś się dzieje, ciągle jest intensywnie i ciekawie. A żeby lubię sobie powspominać, postanowiłam podsumować tych kilka miesięcy i zrobił się z tego całkiem pokaźny wpis.
Styczeń
Nowy rok, nowe możliwości – a jakże. Weszliśmy w niego z przytupem, na jednym z najlepszych bali sylwestrowych, na jakim byłam od lat. W tym roku bawiliśmy się w podwarszawskim Legionowie, w sali Afrodyta. Zabawa była świetna, jedzenie przepyszne i nie do przejedzenia, muzyka, aż nie dało się usiedzieć. Organizacja na 5+. Idealny początek nowego, jeszcze lepszego roku.
Na blogu z kolei nowy rok zaczęłam od „przemeblowania”. Nowy wygląd, nowe kategorie, a tak żeby nie było monotonnie:) Statystyki bloga powędrowały w górę, co było dla mnie ogromnym powodem do radości. Najchętniej czytanym wpisem tego miesiąca był niewątpliwie artykuł o bajecznym Sirmione. Widać, że wielu z nas kocha te włoskie klimaty.
Luty
Luty był wyjątkowo ciężkim miesiącem. Pracy miałam tak dużo, że nie znajdowałam już czasu na nic innego. Nic ciekawego więc nie miało szans się wydarzyć. Zamówiłam sobie jedynie książki Tomka Tomczyka o blogowaniu, żeby dokształcić się w tym zakresie. Byłam i nadal jestem nimi tak zachwycona, że zaowocowało to wpisem, dotyczącym tych pozycji.
Na blogu w luty najchętniej czytaliście o tym, jak zorganizować samodzielną podróż. Zdecydowanie wybijał się ten wpis na tle innych.
Marzec
W marcu nareszcie skończył się gorący okres w pracy i wszystko wróciło do normy. Znaleźliśmy trochę czasu, aby po raz kolejny odwiedzić Lublin i naszą ulubioną perłową knajpkę. Choć pogoda nie zbyt nam dopisała, to i tak wyjazd był bardzo udany.
Marzec był także miesiącem, w którym zaczęłam doszkalać się w dziedzinie fotografii. Jako prezent na walentynki od mojego A dwumiesięczny kurs fotograficzny w Akademii Fotografii. I był to najlepszy prezent jaki mogłabym dostać. Dlaczego? Zobacz tutaj.
Na blogu najchętniej czytane w tym miesiącu były dwa wpisy. O tym za co kochamy Polskę oraz Jak sobie radzić ze złością. No i wreszcie UU było ponad 3000.
Kwiecień
W kwietniu znowu udało nam się wyjechać. Na zaproszenie Hotelu w Bobolicach, spędziliśmy weekend w przepięknym miejscu w Jurze Krakowsko Częstochowskiej. Zwiedziliśmy wspaniałe Zamki w Bobolicach i w Mirowie oraz Zamek Ogrodzieniec. Serdecznie polecam to miejsce na weekendowy wypad za miasto.
W kwietniu najchętniej czytaliście o tym jak się lepiej wyspać oraz o Bergamo, przepięknym miejscu we Włoszech.
Maj
I wreszcie przyszedł maj i od razu zrobiło się ciekawiej. Nareszcie udało nam się rozpocząć sezon grillowy, sezon rowerowy, działkowy no i zagranicznych podróży. Drugi tydzień tego miesiąca spędziliśmy na bajecznym, kolorowym, cieplutkim Cyprze. Zjeździliśmy większą część wyspy, zarówno stronę grecką jak i turecką, wygłaskaliśmy wszystkie koty i wysmażyliśmy się na przepięknych plażach tej zachwycającej wyspy.
Na blogu również dużo się działo. Statystyki każdego miesiąca wędrowały w górę, żeby w maju po raz pierwszy przekroczyć 5 000 UU. Wpis o olejku rycynowym do dziś jest jednym z najchętniej czytanych. Podobnie jak pierwszy wpis z Emiratów – praktyczny poradnik przed wyjazdem do Dubaju. Widać, że lubicie ten kierunek 🙂
Czerwiec
Czerwiec to kolejny miesiąc z długim weekendem, a takich okazji nie można marnować. Od kilku lat marzyło mi się zobaczenie włoskiej prowincji Cinque Terre, a tych kilka wolnych dni wydało się idealne na obranie tego kierunku. Polecieliśmy więc znowu do Bergamo, wzięliśmy auto i 250 km później znaleźliśmy się w Genui. 2 dni zwiedzaliśmy urokliwe, kolorowe miasteczka moich marzeń, kolejne 2 poświęciliśmy na plażowanie i zwiedzanie Genui i okolic. Niebawem na blogu pojawią się posty z tej serii.
W czerwcu dostałam także bilet na See Bloggers. Ależ byłam szczęśliwa, praktycznie już zaczynałam się pakować… niestety mój A doznał poważnego złamania ręki i nie mogłam się tam zjawić. Bardzo żałuję, ale są rzeczy ważne i ważniejsze.. za rok, jeśli znów uda mi się dostać, pojadę już na pewno 🙂
A co w tym miesiącu należało do waszych blogowych ulubieńców? Zdecydowanie post o tym, dlaczego warto jeździć na rowerze. UU nadal idą w górę – na ten moment jest już ponad 6 000 🙂
Miło powspominać, dziś mamy już lipiec pełen kolejnych planów, wyzwań i pomysłów. Mam nadzieję, że druga połowa roku będzie równie udana i nadal wyjazdowa, może też skuszę się na kolejny stopień kursu foto… Czekam też dnia, kiedy liczba odwiedzających bloga przekroczy 10 000. W końcu w sierpniu będzie miał on już swój pierwszy rok 🙂
A jak wam minęła pierwsza część 2017? Byliście już na jakimś wyjeździe, a może spotkały was inne, fantastyczne rzeczy? Dajcie znać w komentarzach!
Jeśli spodobał Ci się ten wpis i chcesz być na bieżąco, polub My Travel Blog na facebooku.